"Każdy Twój wyrok przyjmę twardy, przed mocą Twoją się ukorzę. Ale chroń mnie Panie od pogardy, od nienawiści strzeż mnie Boże". (N. Tanenbaum)

wtorek, 10 maja 2022

BRODNICA MIĘDZY MARCEM A WRZEŚNIEM 1939 - dzieło Piotra Grążawskiego

 




Już piątą z kolei książkę ulokował do wydania drukiem w Oficynie VERBUMN znakomity i wytrawny badacz oraz popularyzator dziejów Brodnicy, całej Ziemi Michałowskiej i północnej części Ziemi Dobrzyńskiej Pan Piotr Grążawski. Tym razem jest to dzieło dokumentujące niezwykły czas poprzedzający napaść Niemiec hitlerowskich 1 września 1939 r. na nasz kraj i zajęcie w dniu 7 września Brodnicy. Książka o objętości 304 strony dokumentuje z niezwykłą dokładnością te miesiące, dni i godziny od marca aż do 8 września 1939 r. Autor swoją pracę wzbogacił o kilkanaście unikalnych zdjęć, głównie brodnickiego 67. Pułku Piechoty, choć nie tylko. Szczerze powiedzmy, do tej pory w przestrzeni tych ziem nie było opracowania, które dorównuje rzetelnością przekazu ostatniej - mistrzowskiej pracy Pana Piotra. Kto nie sięgnie po tę pozycję, na własny rachunek pozbawi się wiedzy, która winna być przynależną każdemu, kto szanuje przeszłość i wie, czym jest jest Polska Nasza Ojczyzna.
Dziękujemy i gratulujemy zarazem Autorowi tego dzieła.
Ps. dziękujemy za ostatnie prace adiustacyjne nad książką Pani Jolanta Motylińska.
Pozwalamy sobie przytoczyć ostatni fragment z zakończenie tej pasjonującej książki:
"(...) Lechosław Wojnowski tak zapamiętał tamten
czwartek: „Następnego dnia już od samego rana zaczęło się
pokazywać dużo Niemców z zielonymi opaskami (byli to
miejscowi, którym udało się w jakiś sposób ukryć
i przeczekać, aż nadejdą wojska niemieckie). W łapach
trzymali przeważnie jakąś broń i wykrzykiwali po
polsku, abyśmy mogli zrozumieć, że to nas tak
wyzywają. Krzyczeli: „Teraz to my tu rządzimy,
a z wami, Polakami, niedługo zrobimy porządek!”.
Przed południem do miasta wjechały samochody
pancerne i ciężarówki z żołnierzami niemieckimi. Nie
spieszyli się, nikogo nie zaczepiali, starannie rozstawiali
swoje pojazdy na rynku, dbając by zostawić jak
najwięcej miejsca dla następnych. Z całego miasta
zaczęli się schodzić miejscowi Niemcy, a niemal każdy
niósł pod pachą jakieś wiktuały, napoje, łakocie,
którymi częstowano wojaków. Dorośli Polacy raczej
pozostawali w domach, co najwyżej patrząc na
wszystko przez firany, czy luki okiennic, za to podrostki
– zupełnie nieświadomi historycznej chwili –
z ciekawością przyglądali się wjeżdżającym
samochodom, żywo komentując rozmaite szczegóły.
Tuż po tym gdy dzwon fary wybił na Anioł Pański od
strony ulicy Kamionka dobiegł miarowy stukot setek
podkutych buciorów – do miasta weszła niemiecka piechota,
a spiker radia Wrocław chrapliwym,
podnieconym głosem ogłaszał kapitulację Westerplatte.
Warszawę właśnie opuścili ostatni członkowie rządu,
prezydent RP i Naczelny Wódz wraz ze sztabem. Nad
Wizną kapitan Korpusu Ochrony Pogranicza
Władysław Raginis szykował się do swojej ostatniej
bitwy, która dopiero po latach stanie się legendą…".