"Każdy Twój wyrok przyjmę twardy, przed mocą Twoją się ukorzę. Ale chroń mnie Panie od pogardy, od nienawiści strzeż mnie Boże". (N. Tanenbaum)

piątek, 18 marca 2022

NIKCZEMNICY!


Na dociekliwe pytanie Poloniusza: „Co czytasz, mój panie?” (Szekspir, Hamlet, ‎‎2.2.191) Hamlet nonszalancko i intrygująco trafnie odpowiada: „Słowa, słowa, słowa” ‎‎(2.2.192). Zalewa nas dziś jak nigdy w historii potok słów związany z totalną próbą unicestwienia Ukrainy jako państwa i Ukraińców jako narodu, ‎pochodzącego od plemion wschodniosłowiańskich, zamieszkujących głównie dorzecze ‎Dniepru, swoją tradycję państwową wywodzącą się od Rusi Kijowskiej, powstałej w ‎IX wieku.‎
W tym natłoku words, words, words wylewają się te, które niegodne są uwagi, ale ‎muszą (niestety) przykuwać nas do podjęcia interwencji słownej i to w bardzo zdecydowanej ‎formie. Są to słowa nikczemne, tak jak nikczemni są ich autorzy, a więc w pierwszym rzędzie ‎Niemcy, odpowiadający za putinowskie rozpasanie się w ciągu ostatnich jego dwudziestu lat ‎podporządkowywania narodu rosyjskiego i ludobójstwa wielu narodów, dziś z narodem ‎ukraińskim na czele; Niemcy, które za nic miały wezwania kolejnych prezydentów USA o ‎zwiększenie swojego materialnego udziału w NATO; Niemcy, które dziś (dokładnie 17 marca ‎‎2022 r.) mówią w imieniu całego sojuszu, że NATO nie będzie interweniować w wojnie ‎wywołanej przez Putina; Niemcy, które na Ukrainę najpierw wysłały kilkaset hełmów prawie z ‎epoki „piekła pod Verdun”, a następnie pokryte pleśnią zupełnie nieużyteczne pociski; Niemcy, które dały Putinowi potężne nieruchomości w najlepszych lokalizacjach na swoim terenie; ‎Niemcy, które ocknęły się z układu z Putinem dokładnie na trzy dni, by powrócić na nowo na ‎swoje haniebne tory; Niemcy, których ex kanclerz Schroeder ‒ sługa putinowski w rosyjskich ‎koncernach podejmuje rzekomą próbę nawrócenia szatana na przyjęcie chrztu; Niemcy, które ‎wiwatując na stojąco w Bundestagu 15-minutowe rozpaczliwe błaganie o pomoc prezydenta ‎W. Zełenskiego, który w każdej minucie musi bać o własne życie, po chwili nie podejmują (na ‎wniosek Scholtza, który milczy jak przysłowiowy grób), nawet próby dyskusji czy ‎wypowiedzi; Niemcy, których zachowanie nawet niemiecki omen omen „Bild” nazywa po ‎prostu hańbą, a tamtejsza opozycja oskarża rządzących o brak wrażliwości wobec ludobójstwa (które nie chce ‎po imieniu nazwać Trybunał Haski) na Ukrainie; Niemcy scholtzowe, które umacniają mur między UE i ‎NATO a Ukrainą, a ich kanclerz dokłada do niego skutecznie kolejne kamienie; Niemcy, które najpewniej nie zaprotestują, gdy Rosja (zgodnie z zapowiedzią Ławrowa) zacznie bombardować transporty z bronią dla Ukrainy; Niemcy, które ‎dziurawią kolejne transze sankcji atyputinowskich; Niemcy, które nie mają pomysłu ‎uniezależnienia się od ropy i gazu rosyjskiego, wierząc, że wcześniej lub co najwyżej za 2 ‎miesiące dojdzie do zawarcia rozejmu kosztem oddania Rosji Krymu (oby tylko!) i wszystko ‎powróci na „dwa tory” Nostrim-u (I i …II); Niemcy, które najpewniej nie dołączą do derusyfikacji gospodarki europejskiej; Niemcy, którzy przyjęli nie do własnych (jak ‎Polacy) domów ok. 200 tys. Ukraińców, wobec 2 mln przysposobionych przez Polskę ‎‎(porównanie powierzchni i liczby ludności: 357 tys. km2, 83 mln do 312 tys. km2 i 38 mln); ‎Niemcy, które poprzez tubę głównego mechesa AFD (Alternatywa dla Niemiec) oskarżają ‎Polskę o próbę wywołania trzeciej wojny światowej! Wreszcie, Niemcy które wiedzą, że Putin po klęskach na lądzie może użyć konwencjonalnej broni atomowej, a nie tylko hipersonicznej! Niemcy, które wciąż nie rozumieją potrzeby rozszerzenia sankcji (głównie energetycznych) nakładanych na FR., licząc na wykrwawienia się Ukrainy i ponowny (cała parą) handel z Rosją. NIEMCY POZOSTANĄ WROGAMI POLSKI I POLAKÓW!
NIKCZEMNICY!! Czy da się tego wszystkiego spokojnie słuchać?!‎
Oczywiście na nich nie kończy się ta pożałowania godna lista. Najkrócej jak można ‎dopełniam ją stanowiskiem starszych braci w wierze, którzy raz jeszcze „zabiegami” z ‎ewangelicznych srebrników przez swego 49-letniego absolwenta Uniwersytetu Hebrajskiego, ‎premiera Naftali Bennetta, chcieli „wymediować” rozejm między putinowską Rosją a Ukrainą ‎za cenę kapitulacji tej ostatniej.
Także jednemu z najgorszych prezydentów wielkiej Francji ‎Emmanuelowi Macron’owi nie przeszkadzał fakt, że tuż przed agresją włodarz Kremla posadził ‎go na końcu 5-metrowego stołu, a który dziś zachował się jak struś, tłumacząc pokrętnie się z tego, ‎że do ostatniej chwili sprzedawał Putinowi najnowocześniejszą broń (razem zresztą z Niemcami), twierdząc, że miał prawo ‎obejść unijne sankcje w tym zakresie.‎
Są też inni, np. szwajcarskie banki, które wciąż swobodnie pozwalają zbrodniarzom funkcjonować w przestrzeni ekonomicznej i wojennej.
Cóż powiedzieć? Może za Sienkiewiczem, ale w języku zrozumiałym dla owych ‎nikczemników: God, you see it and don't thunder?
Psrc.
1. Jeszcze jedno: tytuł jest wyjątkowo polski: nikczemnik to osoba, której postępowanie jest godne ‎najwyższego potępienia.‎
2. A może sprawdzi się idiomatyczny (od idiom) zwrot: "Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło", przy okazji tej wojny Polska wyrośnie (w sojuszu z USA) na europejskiego lidera i zastąpi miejsce nikczemników? Czy jest to tylko wishful thinking?
3. Wołodymyr Żełenski swoją postawą wybitnego męża stanu otworzył wielu oczy, innym - nawet nikczemnikom - pozwolił podnieść powieki. (Mąż stanu bowiem to ten, co w każdej chwili myśli o swoim narodzie, polityk zaś - to istota, która budząc się, myśli tylko i wyłącznie o następnych wyborach). Uczcie się politycy, choć odrobinę, od tego Męża stanu!